piątek, 3 lipca 2015

Genialna kawa z bardzo daleka czyli Tana Toraja z Sulawesi

Żeby tam dotrzeć trzeba się sporo natrudzić. Nigdy tam nie byłem (choć byłem całkiem blisko), ale jeśli kiedyś pojadę (a bardzo bym chciał), zrobię to w sposób opisany poniżej. Ponieważ niespecjalnie ufam rosyjskiej flocie powietrznej, na pierwszy przystanek w podróży wybiorę Amsterdam. Holendrzy, ze względu na swoją mało chlubną kolonialną przeszłość w tamtym rejonie świata, nadal często tam latają. Czeka mnie 14-godzinny lot do Jakarty z międzylądowaniem w Kuala Lumpur, a potem regeneracja zmasakrowanych podróżą w klasie ekonomicznej nóg w hotelu nieopodal lotniska. Następnego dnia obowiązkowy Nasi Goreng na śniadanie, powrót przez nieuchronny korek na lotnisko i prawie trzy godziny lotu przypuszczalnie nieco tylko młodszym ode mnie samolotem na północ, do Makasaru, największego miasta na Sulawesi, pięknej wyspie o równie pięknym kształcie orchidei. Ci z was, którzy kończyli szkołę jakiś czas temu i lubili geografię pamiętają raczej jej starą, kolonialną nazwę Celebes. 





W Makasar zjem pyszną rybkę w warungu, bo w końcu to miasto portowe, wypiję dwie szklanki zimnego soku z mango, bo gorąc i duchotę można tam obstawiać w ciemno, i przesiądę się na autobus. Autobus pojedzie na północ, raczej powoli niż szybko, bo droga kiepska, a do tego ciągle po górę, ale po dziesięciu godzinach dojadę na miejsce. Będę w Tana Toraja. Znajdę miłe lokum z widokiem na góry, kawową plantację i intensywną zieleń ryżowych tarasów. Jeśli szczęście w łazience dopisze, wezmę prysznic i wreszcie odpocznę. 


Arabika, a mówiąc dokładnie jej odmiana Typica, zawitała na Sulawesi w 1750 roku, za sprawą wspomnianych wyżej Holendrów. Do całkiem niedawna arabikę na Sulawesi obrabiano wyłącznie metodą wet-hulled, którą opisywałem we wpisie o kawach z Sumatry



Dopiero w 1976 roku, z inicjatywy japońsko-indonezyjskiej firmy Toarco wprowadzono tam obróbkę na mokro, dzięki czemu świat mógł na nowo odkryć unikalny smak tamtejszych kaw. W Tana Toraja uprawia się obecnie głównie odmianę S795, znaną też pod lokalną nazwą Jember. Jak zwał tak zwał, w każdym razie jest to stworzona w Indiach w latach czterdziestych ubiegłego wieku hybryda starej, dobrej arabiki Typica. 


Nasza kawa pochodzi z mikrolotu położonego ok. 1500 metrów nad poziomem morza. Ziarna rozmiaru AA, czyli największego z możliwych, objawiają się w filiżance genialnym, mocno karmelowym toffi i migdałami. W tle dochodzą nuty drewna cedrowego i gęstej śmietany. Kawa jest cudnie wprost zawiesista, maślana wręcz i szlachetnie matowa na języku. Przepycha. Jeśli lubicie w kawie mleko, to Tana Toraja stworzy z nim kompozycję doskonałą. Bez mleka wybrzmiewa równie pięknie i to przy każdym sposobie zaparzania – jest gęsta i wyrazista z kawiarki i ekspresu, zwiewna i subtelna z aeropressu i dripa. 



Ta kawa przejechała kawał drogi żeby się z nami spotkać. Serdecznie witamy.

1 komentarz:

  1. Żeby przyrządzić dobrą kawę, potrzeba naprawdę ciężkiej pracy. Uważam, że nie ma nic lepszego niż świeżo parzona kawa.

    OdpowiedzUsuń