
W Makasar zjem pyszną rybkę w warungu, bo w końcu to miasto portowe, wypiję dwie szklanki zimnego soku z mango, bo gorąc i duchotę można tam obstawiać w ciemno, i przesiądę się na autobus. Autobus pojedzie na północ, raczej powoli niż szybko, bo droga kiepska, a do tego ciągle po górę, ale po dziesięciu godzinach dojadę na miejsce. Będę w Tana Toraja. Znajdę miłe lokum z widokiem na góry, kawową plantację i intensywną zieleń ryżowych tarasów. Jeśli szczęście w łazience dopisze, wezmę prysznic i wreszcie odpocznę.
Arabika, a mówiąc dokładnie jej odmiana Typica, zawitała na Sulawesi w 1750 roku, za sprawą wspomnianych wyżej Holendrów. Do całkiem niedawna arabikę na Sulawesi obrabiano wyłącznie metodą wet-hulled, którą opisywałem we wpisie o kawach z Sumatry.
Dopiero w 1976 roku, z inicjatywy japońsko-indonezyjskiej firmy Toarco wprowadzono tam obróbkę na mokro, dzięki czemu świat mógł na nowo odkryć unikalny smak tamtejszych kaw. W Tana Toraja uprawia się obecnie głównie odmianę S795, znaną też pod lokalną nazwą Jember. Jak zwał tak zwał, w każdym razie jest to stworzona w Indiach w latach czterdziestych ubiegłego wieku hybryda starej, dobrej arabiki Typica.
Nasza kawa pochodzi z mikrolotu położonego ok. 1500 metrów nad poziomem morza. Ziarna rozmiaru AA, czyli największego z możliwych, objawiają się w filiżance genialnym, mocno karmelowym toffi i migdałami. W tle dochodzą nuty drewna cedrowego i gęstej śmietany. Kawa jest cudnie wprost zawiesista, maślana wręcz i szlachetnie matowa na języku. Przepycha. Jeśli lubicie w kawie mleko, to Tana Toraja stworzy z nim kompozycję doskonałą. Bez mleka wybrzmiewa równie pięknie i to przy każdym sposobie zaparzania – jest gęsta i wyrazista z kawiarki i ekspresu, zwiewna i subtelna z aeropressu i dripa.
Ta kawa przejechała kawał drogi żeby się z nami spotkać. Serdecznie witamy.
Żeby przyrządzić dobrą kawę, potrzeba naprawdę ciężkiej pracy. Uważam, że nie ma nic lepszego niż świeżo parzona kawa.
OdpowiedzUsuń