wtorek, 28 sierpnia 2012

Pogromcy kawowych mitów cz. 2

Dzisiaj kolejna porcja guseł i zabobonów unieszczęśliwiających kawoszy, którzy mogliby być szczęśliwi.

KAWA NA ESPRESSO POWINNA BYĆ CIEMNO PALONA

Jeden z najbardziej rozpowszechnionych w Polsce kawowych mitów. Dla wielu właścicieli kawiarni idealne espresso to wciąż minimum kwasowości i maksimum goryczy w filiżance. Jak wiadomo, im kawa ciemniej palona, tym bliższa temu wypaczonemu wzorcowi. 




A więc w wieku młynkach nadal smętnie połyskują ziarna pokryte grubą warstwą oleju czarne jak bezksiężycowa noc w  terenie niezabudowanym. Naprawdę ciężko mi zrozumieć ten strach przed szlachetną kwasowością – przed limonką, grejpfrutem czy czarną porzeczką, bo to właśnie one nadają kawie głębię i harmonizują jej smak. Kwasowość to jeden z najważniejszych elementów smaku kawy i dlatego ciemne palenie jest działaniem wbrew naturze. Jedliście kiedyś ciastko śliwkowe bez śliwek? Kawa pozbawiona kwasowości jest warta mniej więcej tyle samo. Krótka i bardzo intensywna ekstrakcja kawy przy robieniu espresso powoduje rzecz jasna, że przy takim samym stopniu spalenia kwasowość kawy będzie o wiele bardziej odczuwalna niż przy jej zaparzaniu w kawiarce czy dripie. Dlatego właśnie kawę na espresso pali się trochę ciemniej niż do kawiarki i dużo ciemniej niż na dripa. Ważne jednak by nie przesadzić, by uchwycić krótki moment gdy kwasowość, słodycz i goryczka doskonale się równoważą. Taki jest mój przepis na fajne espresso.   

SZCZELNIE ZAMKNIĘTA ZMIELONA KAWA ZACHOWUJE ŚWIEŻOŚĆ NAWET 
PRZEZ ROK`

Kupowanie mielonej kawy naprawdę nie ma sensu. Taka kawa błyskawicznie się utlenia, tracąc smak i aromat. Napisy na opakowaniach zmielonej kawy dumnie głoszące roczny termin przydatności do spożycia są tak mało śmieszne, że nie nadają się nawet do polskiego kabaretu. Na nic zdadzą się szczelnie zamykane puszki czy słoiki, bo nawet ta odrobina wilgoci i tlenu, która znajduje się w środku, zniszczy delikatne olejki bez których kawa jest tylko nudnym w smaku, zabarwionym na brązowo, płynem z kofeiną. Poza tym, za każdym razem, gdy otworzycie wasz słoik albo puszkę, wilgoć i tlen przypuszczą zmasowany atak i szybko dokończą dzieła zniszczenia. Ziarna  stanowią naturalną i najlepszą powłokę ochronną dla smaku i aromatu kawy. Kawa ziarnista, przechowywana w zamkniętym pojemniku lud torebce zachowuje względną świeżość przez trzy tygodnie – choć, oczywiście,  najlepsza i najgłębsza w smaku będzie między 3 a 10 dniu po wypaleniu. Nigdy nie kupujcie więcej kawy niż jesteście w stanie wypić przez trzy tygodnie. A po pierwsze i najważniejsze zamiast kupować mieloną kawę, kupcie młynek, najlepiej żarnowy. I życie stanie się piękniejsze. 

 KAWĘ MIELI SIĘ TAK SAMO POD  KAŻDY SPOSÓB ZAPARZANIA

Kupowanie mielonej kawy jest absurdalne z jeszcze jednego powodu. Nigdy nie będziecie pewni, czy to co znajdziecie w środku będzie się nadawało do tego jak parzycie kawę. Posiadanie młynka rozwiązuje ten problem i daje wolność wyboru. Kupujecie kawę w ziarnach i mielicie tak, żeby wycisnąć z kawy to co w niej najlepsze. Macie ochotę na dripa? Mielicie kawę dosyć grubo  (grubo ziarnisty piasek). Chcecie zabłysnąć dobrą kawą z kawiarki? Nieco drobniej (ziarenka cukru). Goście koniecznie chcą zobaczyć, czy opowieści o możliwościach waszego ekspresu ciśnieniowego nie były przesadzone? Mielicie jeszcze drobniej (coś między drobnym piaskiem a pyłem). A jeśli macie sprzęt do zaparzania kawy po turecku (i wbrew temu co sądzi większość Polaków nie  wystarczy do tego szklanka), zmieńcie ziarna kawy w coś co będzie wyglądało jak brązowa mąka. Powodzenia!     

6 komentarzy:

  1. A jak jest z kolejnym mitem: kawę należy przechowywać w lodówce?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Święta racja - kolejny szkodliwy mit. Zapasów kawy na dłużej niż trzy tygodnie nie warto robić. A jeśli już trzeba, to nigdy w lodówce, bo jest tam mnóstwo wilgoci i zapachów, tylko w zamrażalniku. Kawę wyjmujemy (tylko tyle ile w danym momencie potrzebujemy), doprowadzamy do temperatury pokojowej i gotowe. I rzecz jasna nigdy nie zamrażamy ponownie raz rozmrożonej kawy.

      Usuń
  2. Jakie młynki możesz polecić? Przyznaję uczciwie, że w domu używam tylko kawiarki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydaje mi się, że obecnie większość baristów i tzw. barów kawowych w których pracują przeszkoleni i bardzo dobrzy bariści za bardzo Pana posłuchało i wszędzie jest do espresso 100% arabiki średnio palonej. I czuć tylko silniejszą lub słabszą kwasowość, która dominuje. Kawą zacząłem się interesować dopiero latem 2013 roku, wcześniej byłem zaprzysięgłym herbaciarzem. Odwiedziłem wszystkie kraje produkujące herbatę, zbierałem herbatę na plantacji w Sri Lance i nie cierpiałem kawy a espresso w szczególności. Bo jak można się napić z 30 ml kawy. Jednak po wypiciu kaw róznie przygotowywanych (kawiarka, tłoczek francuski, chemex) espresso jest najlepsze. I to z dodatkiem robusty i ciemno palonej. Najlepiej wypitej w słońcu, na tarasie lub balkonie. Dlatego uważam, ze dodatek robusty i ciemne palenie to nie mit tylko włoska zasada, która mi akurat odpowiada. Panu nie, ale na tym polega urok kawy, wina, herbaty czyli najprostszych rzeczy o najbogatszym aromacie i smaku. Teraz załozyłem nawet profil na facebooku - Najlepsze espresso na świecie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za ciekawy komentarz. Nie wydaje mi się, by w Polsce model średnio palonej 100 % arabki był bardziej rozpowszechniony od ciemno palonych mieszanek z robustą. Pisząc o kawię, często podkreślam, że nie ma czegoś takiego jak lepsze i gorsze – wszystko jest kwestią gustu i przyzwyczajeń. Ja nie przepadam za robustą, Pan za czystą arabiką i każdy z nas pije to co lubi– dla mnie właśnie tak wygląda idealny kawowy świat. Trudno mi się jednak zgodzić z tym, że odpowiednio wypalone mieszanki arabik czy arabikowe single różnią się jedynie stopniem kwasowości – wystarczy choćby porównać ciężką, ziemisto-czekoladową Sumatrę z bardziej słodką i dymną Kubą. Z obu można zrobić genialne espresso i każde będzie zupełnie inne.

      pozdrawiam i życzę powodzenia na FB

      Usuń
  4. Nie lekceważyłbym przyzwyczajeń i byłbym bardziej ostrożny z proponowaniem ludziom czegoś, czego nie chcą. Piję kawę od 30 lat i dokładnie wiem, jaka ma być. I bardzo mi przykro, ale nie ma w niej miejsca na grejpfrut czy limonkę - próbowałem takich wynalazków, głównie afrykańskich, za niemałe pieniądze m.in. z postępowych skandynawskich palarni i mówię im stanowcze NIE. Dla mnie kawa ma smakować jak kawa - nie porzeczką, rabarbarem, czy burakiem ćwikłowym tylko kawą, co najwyżej z nutą gorzkiej czekolady. Wiem, że teraz jest moda, żeby do najbardziej oczywistych rzeczy wymyślać niestworzone historie i dorabiać wymyślne, marketingowe ideologie do kiepskich produktów, ale przyzna Pan, że sytuacja jest trochę kuriozalna, kiedy przychodzi kawosz z siwą brodą, prosi o to co lubi, a w odpowiedzi słyszy mniej więcej takie słowa: pan się nie zna, proszę spróbować kawy o smaku czarnej porzeczki, na pewno pan nie pożałuje.
    Nie zacytuję, co mu poradziłem...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń