Dwadzieścia lat wcześniej, gdy Europa kroiła Afrykę na konferencji w Berlinie, Rwanda przypadła w udziale Niemcom. Zanim rwandyjskie plantacje na tyle się rozruszały, by móc uruchomić eksport do Europy, Niemcy zdążyli jednak przegrać Pierwszą Wojnę Światową i na Rwandzie żądną zysku łapę położyli Belgowie. Gdybyście w latach 30-tych lub 40-tych ubiegłego wieku trafili do kawiarni w Brukseli czy Antwerpii, zaręczam że moglibyście się tam napić rwandyjskiego Bourbona. Belgijska sielanka i dużo mniej przyjemne czasy dla Rwandyjczyków trwały do 1962 roku, kiedy wreszcie ich kraj uzyskał niepodległość. Na początku lat 90-tych kawa była głównym produktem eksportowym Rwandy, a zaraz potem wydarzyło się najgorsze, czyli największa rzeź drugiej połowy XX wieku.
Typowy, przepiękny rwandyjski krajobraz. Okolice Parku Narodowego Lasu Nyungwe |
Punkt obróbki Gashonga, ziarna suszą się na słońcu |
W 2008 roku, Rwanda jako pierwszy kraj w Afryce przystąpiła do programu Cup of Excellence, czyli corocznego konkursu, w którym wybiera się najlepsze krajowe kawy. Najpierw odbywa się wstępna selekcja zgłoszonych kaw (w Rwandzie jest ok. 3000 punktów obróbki) potem najlepsze kawy oceniają krajowi eksperci, a jeszcze później ścisłą czołówkę (około 30 kaw) obwąchuje i siorbie jury w składzie międzynarodowym. Najwyżej ocenione kawy trafiają na aukcję. A teraz bardzo miła informacja. Nasza kawa, czyli Rwanda Gashonga w zeszłorocznej edycji Cup of Excellence zajęła bardzo wysokie, siódme miejsce.
Gashonga leży na wysokości 1683 metrów w zachodniej części Rwandy wciśniętej między Kongo a Burundi. Kawa jest wspólnym dziełem 1592 okolicznych mikro-plantatorów. Co stworzyli? Kawę o bardzo dużej, marcepanowej w charakterze, słodyczy, gęstą i złożoną w smaku. Odnajdziecie w niej ciemne kakao, słodko kwaskowatą morwę, nieco śliwkowej konfitury, dziką różę i skórkę cytrynową. Gashonga pokazuje różne, ale równie atrakcyjne oblicza przy zaparzaniu w kawiarce, ekspresie i dripie. Na dzisiaj tyle. Do zobaczenia w piątek. Ten najbliższy.
Bardzo miło się czytało :). Red Bourbon z Rwandy należy do moich ulubionych kaw, więc chętnie spróbuje jak wypije aktualny zapas - mam nadzieję, że dojdzie przed poniedziałkiem, bo już zaczyna być krucho u mnie z ziarenkami ;).
OdpowiedzUsuńCzy zamierza Pan wprowadzić w przyszłości wysyłkę do paczkomatów? Ostatnio kurier 2 razy dzwonił do mnie o 10:00 w normalny dzień pracy czy zastanie mnie w domu za 15 minut. :/ Już wolę pocztę ale czasami trzeba odstać swoje w kolejce.
Przeczytałem wpisy o kawie z Jemenu z przed kilku lat i przyznam się, że z niecierpliwością oczekuje pojawienia się jej w ofercie.
Pozdrawiam!
Kawa powinna być jutro na miejscu, jeśli nie - tzn, że albo poczta zawaliła sprawę albo listonosz nie dotarł / zapomniał zostawić awizo. Gdyby tak się stało, proszę o sygnał w godzinach popołudniowych. Paczkomaty wkrótce się pojawią, pewnie jeszcze w marcu, choć obiecać na 100 procent tego nie mogę. Jemen (dużo droższy niestety niż w starych dobrych czasach) powinien wrócić pod koniec marca.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Właśnie popijam sobie dripa zaparzonego z Kenii Thiriku i muszę stwierdzić, że kawa jest absolutnie obłędna. Szlachetna winna kwaskowatość zakończona orzeźwiającym grejpfrutem. To są właśnie smaki, których tak długo szukałem w dripie. :) Nikaraguę wrzuciłem do areopressu i to była bardzo dobra decyzja - wysokie body, duża słodycz mlecznej czekolady i leciutko kwaskowata końcówka. :) Jutro czas na Salwador :).
UsuńJestem także pod wrażeniem jakości ziaren i wypalenia. Stawiam przede wszystkim na jakość samego produktu ale kwestie wizualne również doceniam. Bardzo podobają mi się nowe etykiety, są niezwykle gustowne i już samo opakowanie potwierdza, że mamy do czynienia z produktem szczególnym, wysokiej jakości.
Staramy się sprowadzać kawy różnorodne i wypalać tak by dało się z nich wydobyć jak najwięcej przy każdym ze sposobów zaparzania. Miło, że znalazł Pan wśród nich kawy dla siebie. Nam też się podobają nowe etykiety - ich autor na pewno się ucieszy gdy mu przekażemy Pana słowa.
Usuńpozdrawiam