niedziela, 14 grudnia 2014

Nikaragua Jesus Mountain Microlot

Nikaragua – kraj, który ciągle jeszcze kojarzy się głównie z wojną domową, która pustoszyła go w latach 80-tych i huraganem Mitch, który dołożył swoje w 1998 roku. Przyniósł olbrzymie straty materialne, pozbawił dachu nad głową jedną piątą mieszkańców i doprowadził do ruiny właścicieli kawowych plantacji. Na szczęście, to wszystko już przeszłość, a przez tych kilkanaście lat, które minęły od tamtych ponurych czasów, jakość kaw robionych w Nikaragui podskoczyła do poziomu kosmicznego. Zdarzają się tam kawy naprawdę genialne. Takie jak Jesus Mountain Microlot (hiszp. Cerro de Jesus). 


Ta kawa jest wyjątkowa. Pochodzi z tzw. mikrolotu – pojedynczej rodzinnej uprawy. Mikroloty bywają małe i bardzo małe, a ten jest na kawowe standardy wręcz mikroskopijny -  w tym roku zebrano tam zaledwie 207 kg ziaren, czyli trzy worki po 69 kilogramów. Dwa z nich trafiły do jednego z brytyjskich mikro-roasterów, jeden do nas.  

Kawa była uprawiana na jednej z działek należących do mikrolotowego projektu w Cordiliera Dilipito w regionie Nueva Segovia, przy granicy z Hondurasem. Cerro de Jesus, czyli góra Jezusa to jeden z najwyższych szczytów w Nikaragui (1855 m n.p.m), a nasza malutka działeczka leży na jej zboczu. Nikaragua już od XVI wieku była polem intensywnych działań katolickich misjonarzy (to właśnie oni sprowadzili tam kawę w 1790 roku). Nie mnie oceniać czy zrobili tam w sumie więcej złego czy dobrego, ale jedno jest pewne - charakterystycznych nazw pozostawili sporo (niedaleko Cerro de Jesus znajduje się mikrolot Santa Maria de Lourdes). 


Celem „microlot project” działającego już od kilku lat jest podnoszenie jakości nikaraguańskich kaw i promocja małych, pojedynczych producentów. Wyjątkowo dba się o  traceability (najlepszy polski odpowiedni to chyba namierzalność?), czyli wiedzę o tym skąd dokładnie pochodzi konkretna kawa oraz o tym jak i gdzie była obrabiana. Zebrane z pojedynczej działki ziarna, choćby było ich malutko jak tu, nie są mieszane z innymi, podkreśla się ich odrębność i unikalność. To jeszcze bardziej zachęca producentów do dbania o jakość – podpisują się imieniem i nazwiskiem pod kawą, która wyrosła na ich ziemi, dzięki ich talentowi i codziennej, ciężkiej robocie.  


Ziarna odmiany Catuai rosły na działce położonej 1300 m nad poziomem morza i były obrabiane metodą naturalną. Położenie, warunki klimatyczne, a do tego zaangażowanie, doświadczenie i wiedza producentów dały niepowtarzalny efekt. Nicaragua Jesus Mountain microlot to kawa, która zachwyca rzadko spotykanym profilem smakowym, bo dostajemy od niej w prezencie połączenie słodkiego kokosa i mlecznej czekolady, którym w tle towarzyszy dojrzały ananas. Kawa jest bardzo słodka, wyrazista, a zarazem subtelna.  

Cała idea mikrolotów, ich wyjątkowość i niepowtarzalność jest dla mnie doskonałą ilustracją ulotności kawy. Bo gdy te trzy worki ziaren z Cerro de Jesus u nas i gdzieś tam jeszcze zostaną wypalone, a potem zmielone, zaparzone i wypite, to taka kawa i taki profil smakowy już się nie powtórzą. Bo w przyszłym roku na tym samym poletku będzie mniej lub więcej padało, inne będzie nasłonecznienie, a gleba będzie miała inną wilgotność. Jedyne co możemy zrobić to postarać się ten smak zapamiętać. 

Na koniec dwie wiadomości – jedna dobra, a druga jeszcze lepsza. To już ostatnia nowość w tym roku, więc zamiast śledzić bloga, możecie się zająć staniem w przedświątecznych kolejkach ;). Druga wiadomość jest taka, że przyszły rok zapowiada się wspaniale. Będą cuda z Rwandy, Sulawesi i Sumatry. I drugi, równie zachwycający mikrolot z Nikaragui. Wszystkiego dobrego.

zdj. z działki Cerro de Jesus: Peralta Coffees  

4 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy wpis. Miałam chyba kiedyś okazję smakować ziaren Catuai ale nie zapamiętałam ich jakoś szczególnie. Na pewno tutaj kwestia palenia kawy miała znaczenie, bo z tego co widzę, naturalna metoda na miejscu na pewno zapewnia ciekawszy smak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co oznacza "naturalna metoda palenia na miejscu" ?

      Usuń
    2. No właśnie, czy miała Pani na myśli wypalenie kawy w naszej palarni?

      Usuń
  2. Ta kawa jest genialna. Mam wypaloną do ekspresu. Ziarna pachną czekoladkami :D Espresso jest słodkie i pozbawione goryczy.

    OdpowiedzUsuń