Lubię wiedzieć, jaką kawę
piję. W kawiarniach zawsze pytam o
kraj pochodzenia, odmianę i datę wypalenia ziaren. Każda kawa ma swoją historię, a ja lubię tę historię znać.Wiedzieć, kto i gdzie ją zbierał, na jakiej wysokości była położona plantacja,
jak obrabiano i suszono ziarna. Nie tylko dlatego, że ma to wpływ na smak kawy,
ale także dlatego że ludzie na plantacjach w Etiopii, Salvadorze, Kostaryce, na
Sumatrze, czy w dowolnym innym miejscu gdzie nasza pyszna kawa się zaczęła, codziennie
wykonują wspaniałą robotę i należy im
się szacunek. A jeśli już mowa o pysznych kawach, to zapowiadane nowości
z Kostaryki i Salwadoru właśnie dojechały, więc pora na obiecane szczegóły.
Pierwsza z kaw to obrabiana na mokro La Patrocina z plantacji Rio Jorco. Jej właściciele, którzy od trzech pokoleń zajmują się kawą, oferują kawę ze swojej plantacji Los Lobos, ale także skupują najlepsze ziarna od okolicznych plantatorów (zasięg ich działania obejmuje kantony Asseri i Tarrazu prowincji San Jose). Sami możecie zobaczyć jak wyglądają i co mówią ludzie z Rio Jorco:
Costa Rica - The Coffee of Rio Jorco from Cafe Imports on Vimeo.
Pierwsza z kaw to obrabiana na mokro La Patrocina z plantacji Rio Jorco. Jej właściciele, którzy od trzech pokoleń zajmują się kawą, oferują kawę ze swojej plantacji Los Lobos, ale także skupują najlepsze ziarna od okolicznych plantatorów (zasięg ich działania obejmuje kantony Asseri i Tarrazu prowincji San Jose). Sami możecie zobaczyć jak wyglądają i co mówią ludzie z Rio Jorco:
Costa Rica - The Coffee of Rio Jorco from Cafe Imports on Vimeo.
La Patrocina Rio Jorco to kawa z tzw. microlotu, czyli mini-poletka, na którym zbiera się niewielkie ilości (najczęściej kilkaset kilogramów) świetnych jakościowo ziaren. Ziarna odmian Caturra i Catuai były zbierane na wysokości 1700 metrów nad poziomem morza, a więc jak na Kostarykę bardzo wysoko. Podobno dzieci nie lubią smaku kawy, choć akurat przykład mojego syna zdaje się zaprzeczać tej opinii. Jeśli chcecie się przekonać jak jest naprawdę, La Patrocina nadaje się genialnie na takie eksperymenty. Jest to bowiem kawowy odpowiednik Nutelli, milion jednak razy subtelniejszy i bogatszy w smaku. Kawa jest gęsta, bardzo, wręcz karmelowo słodka, na języku lądują też duże ilości mlecznej czekolady, rodzynek i laskowych orzechów, trochę później docierają nuty tytoniu, drewna i estragonu, a wszystkiemu towarzyszy słodko- kwaśny dojrzały agrest.
Druga kawa z Kostaryki - Finca Angelina - jest
dziełem rodzinnej firmy Aguilera Bros z regionu Los Robles de Naranjo. Nazwa firmy
jest nieco myląca, bo oprócz braci pracują w niej siostry, wujkowie i ciocie, w
sumie wielka i mam nadzieję, szczęśliwa rodzina. Kawę w każdym razie robią
doskonałą.
U nas możecie spróbować kawy z plantacji Angelina położonej na wysokości około 1500 metrów. Są to ziarna bardzo rzadko spotykanej odmiany Villa Sarchi, hybrydy dużo bardziej popularnego Bourbona. Ziarna są obrabiane sposobem naturalnym – owoce suszy się w całości, dopiero po ich wyschnięciu usuwając z ziaren łupinkę i miąższ. Pisałem już kiedyś, że charakterystyczną cechą tak obrabianych kaw jest wybujała owocowość i lekko alkoholowy klimat.
Kawa z plantacji Angelina jest genialnym przykładem, co taki rodzaj obróbki potrafi wyciągnąć z ziaren. Kawa ma intensywny kwiatowy aromat i jest zabójczo wręcz złożona. Jest w niej słodycz daktyli, suszonych śliwek, rodzynek i moreli i bardzo przyjemna alkoholowa nuta (dla mnie bardziej amerykański burbon niż szkocka whisky, ale sami sprawdźcie). Do tego dochodzi tytoń, czekolada, nuty dymno - skórzane i bardzo elegancka kwasowość skórki cytrynowej. Mówiąc krótko – zmysłowa super przyjemność.
Na plantacji Angelina należącej do Aguilera Bros |
U nas możecie spróbować kawy z plantacji Angelina położonej na wysokości około 1500 metrów. Są to ziarna bardzo rzadko spotykanej odmiany Villa Sarchi, hybrydy dużo bardziej popularnego Bourbona. Ziarna są obrabiane sposobem naturalnym – owoce suszy się w całości, dopiero po ich wyschnięciu usuwając z ziaren łupinkę i miąższ. Pisałem już kiedyś, że charakterystyczną cechą tak obrabianych kaw jest wybujała owocowość i lekko alkoholowy klimat.
Ziarna arabiki Villa Sarchi |
Kawa z plantacji Angelina jest genialnym przykładem, co taki rodzaj obróbki potrafi wyciągnąć z ziaren. Kawa ma intensywny kwiatowy aromat i jest zabójczo wręcz złożona. Jest w niej słodycz daktyli, suszonych śliwek, rodzynek i moreli i bardzo przyjemna alkoholowa nuta (dla mnie bardziej amerykański burbon niż szkocka whisky, ale sami sprawdźcie). Do tego dochodzi tytoń, czekolada, nuty dymno - skórzane i bardzo elegancka kwasowość skórki cytrynowej. Mówiąc krótko – zmysłowa super przyjemność.
Na koniec, wybierzemy się trochę
bardziej na północ, by po przejechaniu przez Nikaraguę, znaleźć się w Salwadorze.
Kawa, której możecie u nas spróbować - Salvador Honey Buenos Aires Farmers, jest uprawiana na wysokości 1450-1750
metrów na zboczach wulkanu Santa Ana przez społeczność Buenos Aires. W jej
skład wchodzi około 80 działających wspólnie właścicieli kawowych poletek. Uprawiane
tam ziarna należą do odmian Red Bourbon, Typica, Pacamara i Kenya. Mamy dla was kawę obrabianą sposobem „honey”. Oznacza to,
że ziarna były suszone wraz z częścią miąższu. Czego możecie oczekiwać od kawy zrobionej przez ludzi z kooperatywu Buenos
Aires? Bardzo dużej gęstości na języku, miodowej słodyczy, czekolady, dużej
porcji kandyzowanych orzechów pekan. W
ramach kontrastu dla tych wszystkich słodkości odnajdziecie w niej także miłą kwasowość
o zdecydowanym wiśniowym charakterze.
Rolnicy z kooperatywu Buenos Aires w Salwadorze
Trzy pyszne kawy z
niezwykłych miejsc, od bardzo zdolnych ludzi. Zapraszam.
Fot. u góry: rolnik z Salwadoru.
Fot. u góry: rolnik z Salwadoru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz