Tak,wiem, niektórzy się za nią bardzo stęsknili, ostatnie kilogramy zniknęły w
waszych kawiarkach i ekspresach dawno temu, zastąpiliśmy ją Jawą Blawan, ale
teraz będziemy mieli i jedną i drugą, żebyście mogli je sobie do woli porównywać.
Kawy z Indonezji – Sumatry, Jawy czy Sulawesi - to raj dla wszystkich
kochających klimaty czekoladowo-ziemiste, zawiesisto-gęste i mało kwasowe. Te z Jawy wyróżniają się na tle pozostałych indonezyjskich
kaw staranną odróbką (na mokro – suszenie owoców kawy odbywa po usunięciu z
nich miąższu) i wysoką jakością ziaren (na innych wyspach archipelagu kontrolerzy
jakości są zdecydowanie bardziej wyrozumiali).
Jawajska arabika rośnie na
czterech kontrolowanych przez rząd plantacjach – Blawan, Jampit, Kayumas i
Pancur. Wszystkie leżą we wschodniej części wyspy i z dużej wysokości (do 1500
metrów) mają piękne widoki na liczne w tym rejonie wulkany. Historia tych
plantacji sięga początku XVIII wieku,
kiedy pojawili się tam Holendrzy i postanowili zrobić interes na kawie. Interes
okazał się bardzo udany, choć muszę przyznać, że wiedza o tym jak Holendrzy postępowali
z rdzenną ludnością, wywołuje we mnie lekki (bo w końcu minęło sporo czasu)
dysonans poznawczy za każdym razem gdy piję kawę z Jawy.
Jawajska arabika była trzecią
dostępną kawą w historii – po tej dziko rosnącej z Etiopii i tej,
ulubionej przeze mnie, z wysokogórskich, jemeńskich plantacji. Ponieważ
genialnie komponowała się z winno-kwiatową i lżejszą arabiką z Jemenu,
mieszanka Mocha Jawa szybko podbiła o wiele mniejszy niż dziś kawowy świat. Jak
każdy klasyk dorobiła się wielu przeróbek i wersji (najczęściej spotykana to
Sumatra plus Etiopia) ale, jak wiadomo, królowa jest tylko jedna i mieszanki Jawy z Jemenem nic nie przebije.
Jaka jest Jawa Jampit, którą właśnie przetestowałem
i chce wam zaproponować?
W pierwszym ataku na kubki smakowe jest maksymalnie
czekoladowa, potem ujawnia się całkiem spora jak na kawy z Indonezji cytrusowa
kwasowość, w tle zioła, jak na mój język, głównie mięta i lawenda. Dla równowagi
dostajemy też sporo miłej słodyczy, która pulsuje dojrzałą mandarynką. W
końcówce jeszcze raz ciemna czekolada, plus ciemne kakao i delikatna wanilia. Jest
naprawdę nieźle. Nowa Jawa Jampit robi duże wrażenie złożonością i równowagą. Szczerze
polecam, zwłaszcza do ekspresów ciśnieniowych i kawiarek.
zdj. 1 - okolice plantacji Jampit, wulkan Kawah Ijen
zdj. 2 - nasza Jawa Jampit
Jawa Jampit to przykład kawy z wyspy. "Wyspowość" czyli izolacja od innych światów ma bardzo korzystny wpływ na niepowtarzalny profil kaw. Niestety nie było mi dane spróbować Jawy Jampit. Z indonezyjskich kaw ostatnio miałem do dyspozycji Bali Kantinami paloną jasno na terytorium Danii. Polecam z uwagi na bardzo ciekawy balans. Kilka dni temu dostałem w prezencie około 30g ziaren Jamajka Blue Mountain i 30g Kona Captain Cook. Do dyspozycji mam: drip, chemex, aeropress, french press, moka i ręczny młynek Tiamo. Ziaren mam niewiele a chciałbym z nich wydobyć to co najlepsze. Wielu prób miał nie będę. Jaką metodę polecasz do tych kaw?
OdpowiedzUsuńTo zachęcam do spróbowania ;). Co do dwóch wspomnianych kaw, to musiałbym wiedzieć, jak są wypalone. Jeśli na full city lub ciemniej, to wszystko poza moką odpada.
OdpowiedzUsuńBlog i sklep www poznałem wczoraj, ale spodobał mi się na tyle mocno, że na pewno spróbuje kaw.
OdpowiedzUsuńBM i Kona są jasno palone - w stylu skandynawskim. Myślę więc, że w związku z typ drip i chemex to dobry kierunek.
Jeśli palenie skandynawskie to szedłbym właśnie tą drogą i spróbował obu kaw zarówno z dripa i chemexa.
OdpowiedzUsuń