czwartek, 18 lipca 2013

Jawa Jampit is back

Tak,wiem, niektórzy się za nią bardzo stęsknili, ostatnie kilogramy zniknęły w waszych kawiarkach i ekspresach dawno temu, zastąpiliśmy ją Jawą Blawan, ale teraz będziemy mieli i jedną i drugą, żebyście mogli je sobie do woli porównywać. Kawy z Indonezji – Sumatry, Jawy czy Sulawesi - to raj dla wszystkich kochających klimaty czekoladowo-ziemiste, zawiesisto-gęste i mało kwasowe. Te z Jawy wyróżniają się na tle pozostałych indonezyjskich kaw staranną odróbką (na mokro – suszenie owoców kawy odbywa po usunięciu z nich miąższu) i wysoką jakością ziaren (na innych wyspach archipelagu kontrolerzy jakości są zdecydowanie bardziej wyrozumiali).
Jawajska arabika rośnie na czterech kontrolowanych przez rząd plantacjach – Blawan, Jampit, Kayumas i Pancur. Wszystkie leżą we wschodniej części wyspy i z dużej wysokości (do 1500 metrów) mają piękne widoki na liczne w tym rejonie wulkany. Historia tych plantacji sięga początku  XVIII wieku, kiedy pojawili się tam Holendrzy i postanowili zrobić interes na kawie. Interes okazał się bardzo udany, choć muszę przyznać, że wiedza o tym jak Holendrzy postępowali z rdzenną ludnością, wywołuje we mnie lekki (bo w końcu minęło sporo czasu) dysonans poznawczy za każdym razem gdy piję kawę z Jawy.

Jawajska arabika była trzecią dostępną kawą w historii   – po tej dziko rosnącej z Etiopii i tej, ulubionej przeze mnie, z wysokogórskich, jemeńskich plantacji. Ponieważ genialnie komponowała się z winno-kwiatową i lżejszą arabiką z Jemenu, mieszanka Mocha Jawa szybko podbiła o wiele mniejszy niż dziś kawowy świat. Jak każdy klasyk dorobiła się wielu przeróbek i wersji (najczęściej spotykana to Sumatra plus Etiopia) ale, jak wiadomo, królowa jest tylko jedna i mieszanki Jawy z Jemenem nic nie przebije.

Jaka jest Jawa Jampit, którą właśnie przetestowałem i chce wam zaproponować?

W pierwszym ataku na kubki smakowe jest maksymalnie czekoladowa, potem ujawnia się całkiem spora jak na kawy z Indonezji cytrusowa kwasowość, w tle zioła, jak na mój język,  głównie mięta i lawenda. Dla równowagi dostajemy też sporo miłej słodyczy, która pulsuje dojrzałą mandarynką. W końcówce jeszcze raz ciemna czekolada, plus ciemne kakao i delikatna wanilia. Jest naprawdę nieźle. Nowa Jawa Jampit robi duże wrażenie złożonością i równowagą. Szczerze polecam, zwłaszcza do ekspresów ciśnieniowych i kawiarek.    

zdj. 1 - okolice plantacji Jampit, wulkan Kawah Ijen
zdj. 2 - nasza Jawa Jampit
 

4 komentarze:

  1. Jawa Jampit to przykład kawy z wyspy. "Wyspowość" czyli izolacja od innych światów ma bardzo korzystny wpływ na niepowtarzalny profil kaw. Niestety nie było mi dane spróbować Jawy Jampit. Z indonezyjskich kaw ostatnio miałem do dyspozycji Bali Kantinami paloną jasno na terytorium Danii. Polecam z uwagi na bardzo ciekawy balans. Kilka dni temu dostałem w prezencie około 30g ziaren Jamajka Blue Mountain i 30g Kona Captain Cook. Do dyspozycji mam: drip, chemex, aeropress, french press, moka i ręczny młynek Tiamo. Ziaren mam niewiele a chciałbym z nich wydobyć to co najlepsze. Wielu prób miał nie będę. Jaką metodę polecasz do tych kaw?

    OdpowiedzUsuń
  2. To zachęcam do spróbowania ;). Co do dwóch wspomnianych kaw, to musiałbym wiedzieć, jak są wypalone. Jeśli na full city lub ciemniej, to wszystko poza moką odpada.

    OdpowiedzUsuń
  3. Blog i sklep www poznałem wczoraj, ale spodobał mi się na tyle mocno, że na pewno spróbuje kaw.

    BM i Kona są jasno palone - w stylu skandynawskim. Myślę więc, że w związku z typ drip i chemex to dobry kierunek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli palenie skandynawskie to szedłbym właśnie tą drogą i spróbował obu kaw zarówno z dripa i chemexa.

    OdpowiedzUsuń